Popularne posty

23 grudnia 2012

na sportowo.


ostatnio czytałam wciągający artykuł o sporcie, o tym jak ważna jest aktywność. i o tym, że aktywni ludzie żyją dłużej, bo regularne ćwiczenia wydłużają życie. 
poniżej kilka ciekawostek nt. prosportowe i prozdrowotne: 
- regularne ćwiczenia niwelują ryzyko przedwczesnego zgonu aż o 50%. 
- godzina spaceru tygodniowo zmniejsza ryzyko zawału serca o 34%. 
- wykonywanie ćwiczeń przez 30 min rano, na czczo równa się 45 min wykonywaniu tych samych ćwiczeń w godzinach popołudniowych. 
- pozytywne efekty treningów wywołuje regularny trening 3-5 razy w tygodniu. 
- spacer, jogging lub ćwiczenia z ciężarkami powodują zwiększenie gęstości mineralnej kości, co może zapobiegać osteoporozie.
- a żeby tego wszystkiego było mało, to zaleca się ćwiczenia w leczeniu łagodnej depresji oraz zaburzeniach uwagi i koncentracji, często u osób żyjących szybko i intensywnie. 

te wszystkie powyższe stwierdzenia utwierdzają mnie w przekonaniu, że jednak warto czasami, a nawet regularnie i systematycznie ruszyć się z miejsca i poćwiczyć. dla własnej satysfakcji i zdrowotności. żeby zrobić coś dla siebie, dla własnego organizmu, o którym tak często zapominamy... 

standardowy slogan: "sport to zdrowie" - nie ma mocy motywacyjnej. i nie przekonuje mnie w swojej prostocie. owszem wszelki ruch to zdrowie, ale mimo to tak ciężko ruszyć się z krzesła. 
sama wiem po sobie. najtrudniej zrobić pierwszy krok.. a potem już idzie. małymi krokami do przodu. 
w moim przypadku, dopiero w wodzie, pływając, czuję się wolna i swobodna. i czasami zastanawiam się, dlaczego mimo wykupionego karnetu tak rzadko tam chodzę odpocząć. przecież robię to dla siebie!  
skoro 21.12.12, w moje urodziny zaczął się nowy, lepszy świat, dlaczego nie wprowadzić w życie nowego akcentu, powiewu świeżości i relaksu. .. spróbuję już jutro :)

tak więc, podsumowując: regularne ćwiczenia wzmacniają serce, obniżają ciśnienie, spalają nadmiar tłuszczu, a przede wszystkim redukują stres i napięcia. 

także: do dzieła! na pewno nie zaszkodzi, a może tylko pomóc!

11 grudnia 2012

automotywacja.


ostatnio przeczytałam tekst, który jeszcze bardziej utwierdził mnie w tym, na co kiedyś wpadłam... otóż: prawdziwa motywacja rodzi się wtedy, gdy zaczynamy wierzyć w to, że nam się uda! i tak jest za każdym razem, cokolwiek robimy! 
a do tego potrzebne jest jeszcze wsparcie najbliższych i konkretne planowanie tego, co chcemy faktycznie osiągnąć. stety lub niestety, ale bez tego daleko nie zajedziemy. 

nie zawsze jest tak, że robimy to, co kochamy. często zmuszamy się do wielu spraw, które nie są nam na rękę. faktycznie: życie jest zbyt krótkie, żeby robić tylko to, co musimy... dlatego warto zadbać o pewne urozmaicenie i znalezienie naszego ulubionego zajęcia, które da nam power do pracy. warto zrobić pierwszy krok w miejscu, w którym się aktualnie znajdujemy. reszta przyjdzie sama, bo pojawi się w nas chęć walki, żeby zakończyć rozpoczęty temat... 

a więc... skąd przychodzi motywacja? 

9 grudnia 2012

zimowe wieczory.


miały wyglądać inaczej, ale przecież każdy plan może ulec lekkiej modyfikacji, nieprawdaż? żeby uciec od zimowej chandry jest kilka sposobów na to, żeby oderwać się od szarej rzeczywistości i śniegu za oknem...

dla mnie najlepsza metoda na ogrzanie to skok pod kołdrę z kubkiem gorącego mleka z miodem. nie tylko buduję odporność, ale i dostarczam ciepła wszystkim komórkom ciała. a dodatkowo, miodowy eliksir to sama słodycz. tym sposobem redukuję spożycie czekolady :) chociaż jak nie mam pod ręką kubka, sięgam po czekoladę. ostatnio wyczytałam, że dzieci kobiet, które w ciąży jadły czekoladę są bardziej radosne i przebojowe. chyba coś w tym jest... 

a jak jest mi już naprawdę zimno... tańczę. nie lubię sztywnych ćwiczeń i rozciągania, dlatego przy skocznej muzyce od razu odzyskuję energię i ciepło. jak już jestem w tanecznym transie - to tak samoistnie przechodzi w sprzątanie mieszkania... wtedy kilka przysiadów do umycia podłogi, kilka machnięć ręką do przetarcia lustra albo śpiewanie do kija od szczotki... :) chyba trochę poniosła mnie wyobraźnia... :) tak czy siak, każdy pretekst do ruszenia tyłka jest dobry :P

nadeszły mroźne dni. aura ma to do siebie, że im bardziej mrozek i chłodek trzyma, tym więcej słoneczka jest na niebie. co prawda dzień jest krótszy, ale to nie powód do tego, żeby korzystać z życiodajnych właściwości Słońca. dobrze robi 30-minutowe naświetlanie i "łapanie" fotonów. po takiej aplikacji słonecznych promyków - lepszy humor gwarantowany. a może i zachce nam się wyjść na dwór, ulepić bałwana albo iść na sanki? 

nie tylko światło poprawia nam nastrój, ale i kawa i... wykonywanie ulubionych czynności. może to właśnie czytanie na kanapie z kubkiem kawy w ręku? albo słuchanie muzyki na ulubionym fotelu? albo projektowanie kolejnych wakacji lub uroczystości rodzinnej? a może po prostu spędzanie czasu z bliskimi? 

przed snem warto odświeżyć atmosferę w sypialni. ja w tym celu otwieram okno, a poduszki skraplam olejkami: lawendowym lub eukaliptusowym. pierwszy dobry na pozbycie się bólu głowy (czasami wmasowuję go w skronie) a drugi, pachnący dzieciństwem dobry na czas katarów i wszędobylskich przeziębień... dobrze robią na sen. przynajmniej ja czuję się spokojniejsza i zasypiam szybko, dzięki delikatnej zapachowej mgiełce :)

no i jeszcze jedna kwestia... sen, odpowiednia jakość snu. i długość. każdy ma swój biologiczny zegar. ja się wsłuchuje w swój i mi dobrze. Ty też posłuchaj tego, co ma Ci do powiedzenia Twój organizm, a zobaczysz, że zima wcale nie będzie taka straszna... 

2 grudnia 2012

równowaga żyć.


w tytule posta specjalnie użyłam słowa "żyć" i to nie w formie czasownika, ale rzeczownika. no bo jak pogodzić życie domowe (rodzinne) z życiem zawodowym, z życiem rozrywkowym, z życiem podróżnika, z życiem marzyciela? nie ma jednej prawidłowej odpowiedzi. do wszystkiego musimy dojść sami. im szybciej odkryjemy swój wewnętrzny potencjał, tym szybciej uda nam się uzmysłowić co chcemy i jak to osiągnąć.

żeby żyć w równowadze potrzebujemy osiągnąć coś w rodzaju wewnętrznej integracji wszystkich naszych potrzeb, oczekiwań i możliwości, które możemy powiązać z różnymi elementami życia. to trudne zadanie, bo trzeba wyregulować swój wewnętrzny kompas w taki sposób, aby żyć w zgodzie ze sobą, a nie robić to, czego oczekują od nas inni (nie piszę tutaj o skrajnościach egoizmu, ale o tym jak ważna jest pamięć o sobie samym). 
myślę, że pracę nad równowagą można zacząć od spisania na kartce wszystkich wartości, które są dla nas ważne i istotne, i które wyznajemy w życiu. takie wartości, w które wierzymy, i które nas prowadzą. może to być zarówno miłość, przyjaźń, bezpieczeństwo, relaks, odpoczynek, nasze zainteresowania... wszystko to, co sprawia, że się uśmiechamy i to, dzięki czemu czujemy, że idziemy własną drogą. można mówić tutaj o intuicji. wydaję mi się nawet, że ona czasami jest naszym drogowskazem, który określa właściwy kierunek naszego życia.

co prawda mówi się, że cel to wiedza o tym, do czego zmierzamy. tak... taki cel, żeby mieć taki jasny i klarowny cel na pewno przyświeca każdemu z nas, ale nie łatwo dyskutować o celach nawet z samym sobą, jeśli tak naprawdę sami nie wiemy czego od życia chcemy. dlatego warto jest czasami usiąść nad kartką papieru lub przy otwartym dokumencie w wordzie i zastanowić się jak możemy pokierować swoimi "życiami" w przyszłości. co tak naprawdę jest dla nas ważne i czego potrzebujemy do spełnienia siebie w każdej dziedzinie... czy będzie to obejmowanie kierowniczego stanowiska w renomowanej, międzynarodowej firmie, czy radość z możliwości wychowywania trójki dzieci,  czy jazda autostopem po antypodach, a może ekstremalna wspinaczka górska, a może po prostu ciche popołudnia spędzone na własnej kanapie z książką w ręku. 
każdy z nas jest inny i każdy będzie chciał od życia co innego. ale o to właśnie chodzi, żeby ŻYĆ W ZGODZIE ZE SOBĄ, a reszta się sama ułoży. nie zawsze będzie słodko i kolorowo. trzeba być przygotowanym na trudności i wewnętrzne napięcia, ale po to funkcjonujemy w różnych środowiskach, żeby wymagać od siebie, też i na tym polu, dyscypliny i kontroli własnych uczuć, emocji i działań. 

"(...) jeśli czegoś naprawdę mocno pragniesz (...)" ... spełni się, gdy w to uwierzysz. chcesz pogodzić życie zawodowe z życiem rodzinnym i podsycać ogień ogniska domowego, przemyśl najpierw jakie role spełniasz w pracy, a jakie w domu, pozwól sobie na odrobinę kreatywności. albo nie. nie odrobinę - całą masę. pozwól na to, żeby Twoje aspiracje zajęły Ci myśli, odpłyń z nimi i dąż do tego, co pomyślała Twoja głowa. to nie jest łatwa droga, ale to na pewno droga do wewnętrznego spełnienia.
wydaje mi się, że ostatnimi czasy większość życzeń urodzinowo-imieninowo-świątecznych ma w swojej treści coś o spełnieniu marzeń... skoro wszyscy życzymy sobie tego samego, pozwólmy, żeby nasze marzenia wzięły górę i uczyńmy je realnymi. 

dzięki pracy nad sobą, nie tylko oczyścimy umysł, ale będziemy bliżej tego, czego tak naprawdę pragniemy w głębi serca.

28 listopada 2012

dźwiękowy plaster.


muzykoterapia. coś, co pomaga chorym w szybszym powrocie do zdrowia. pacjenci poddani muzykoterapii nie tylko potrzebują mniej leków, ale i szybciej zdrowieją. to nie jedyna dobra wiadomość... muzyka w szpitalach niekoniecznie musi pełnić funkcję rozrywkową. ma działanie przeciwbólowe, relaksacyjne, uspokajające, a nawet przeciwzapalne. dlatego w wielu klinikach na świecie, chirurdzy przed wykonaniem operacji przeprowadzają wywiad z pacjentem jakiej muzyki chciałby posłuchać podczas zabiegu. według przeprowadzonych badań skutecznie na mózg człowieka działa muzyka klasyczna, jednak najlepiej jest, gdy pacjent słucha swoich ulubionych utworów. 

dzięki temu istnieje znacznie większa szansa i prawdopodobieństwo, że szybciej wróci do formy. każda operacja lub zabieg to dla naszego organizmu dodatkowy stres, a żeby móc go zredukować, lekarze wprowadzili na sale operacyjne odtwarzacze muzyczne, aby pod wpływem muzyki zmniejszała się bioelektryczna aktywność mózgu, a co za tym idzie, żeby miała efekt uspokajający. w takiej sytuacji napięcie maleje, a pacjent staje się senny. dzięki przeprowadzonym badaniom udało się potwierdzić następującą zależność: im więcej i częściej pacjenci słuchali muzyki przed operacjami, tym mniej środka uspokajającego potrzebowali. (w odróżnieniu od tych pacjentów, którym nie aplikowano dawki muzycznej).

kolejną dobrą wiadomością może być to, że podczas słuchania muzyki, pobudzane są te rejony mózgu, które są odpowiedzialne za odczuwanie przyjemności, co jednocześnie zmniejsza odczuwanie bólu. mało tego! słuchanie muzyki wyzwala większą produkcję endorfin, czyli substancji przeciwbólowych. 

w muzyce, która może mieć pozytywne skutki ważne są rytm, melodia i harmonia, bo pomagają utrzymać na stałym poziomie ciśnienie krwi i rytm oddechu. niekoniecznie trzeba słuchać muzyki klasycznej. grunt, żebyśmy dobrze czuli się słuchając tego, co lubimy. wtedy droga do wyzdrowienia jest szybsza, łagodna i zdecydowanie mniej stresująca.
a przy słuchaniu swoich ulubionych utworów zwracamy uwagę nie tylko na melodię, ale i na tekst piosenki... a to dodatkowy pretekst do tego, żeby ćwiczyć naszą koncentrację. 
tak więc dzisiaj przed snem zaaplikuję sobie kolejną dawkę muzyki. tej, którą lubię najbardziej. to taki mój sposób na oczyszczenie myśli.  

23 listopada 2012

wrodzony optymizm.

jest w każdym z nas. wszyscy mamy w sobie geny odpowiedzialne za poszczególne reakcje i zachowania. naukowcy wzięli pod lupę tzw. gen optymizmu i udało się im zlokalizować go w naszym mózgu.
okazuje się, że 80 % ludzi to optymiści. wynika to z faktu, że najczęściej swoją przyszłość widzimy w jasnych barwach i wierzymy, że wszystko ułoży się po naszej myśli.
"gen optymizmu" jest odpowiedzialny za optymizm, pewność siebie i przekonanie, że potrafimy kierować własnym losem. psychologowie tłumaczą, że "gen optymizmu" to tylko jeden z czynników kształtujących nasze samopoczucie. niezmiernie ważne są także relacje z bliskimi, nasze wspomnienia z dzieciństwa i pozostałe sekwencje genów.

dodatkowo, dobrą informacją dla wszystkich optymistów jest to, że osoby pozytywnie nastawione do świata żyją około 20 % dłużej niż pesymiści.

układ nerwowy człowieka jest tak zaprogramowany, że sam wymyśla wspomnienia, głównie po to, żeby przygotować nas na różne życiowe scenariusze. to dlatego niektóre wydarzenia wymazują się z naszej pamięci, a inne się w niej pojawiają, ale niekoniecznie te, które faktycznie nam się przytrafiły. wynika to z tego w jaki sposób nasz mózg tworzy wspomnienia. badania dowiodły, że szybko pozbywamy się negatywnych wspomnień, a większość z nas wyobraża sobie przyszłość w kolorowych odcieniach. a to znaczy, że zawsze wyobrażamy sobie miękkie lądowanie.

różnica w odbieraniu rzeczywistości przez optymistów i pesymistów polega na tym, że optymiści interpretują swoje kłopoty jako tymczasowe. uważają, że mogą sobie poradzić sami, a ich sytuacja nie będzie trwać w nieskończoność, bo na wszystko znajdzie się rozwiązanie. pesymiści natomiast myślą odwrotnie. uważają, że ich problemy ich przerastają, że nie poradzą sobie z nimi i będę im wiecznie zatruwać życie.

optymizm to jeden z dojrzałych mechanizmów obronnych, zdefiniowanych przez George'a Vaillanta, które wpływają na nasze dobre samopoczucie. dzięki optymizmowi lepiej rozumiemy siebie, tłumaczymy sobie sytuacje, które nas spotykają w korzystnym dla nas świetle i potrafimy dostosować się do tego, co nas spotyka na co dzień. optymizm pozwala nam na pozytywne i odważne myślenie o przyszłości, bo widzimy ją w różowych okularach...

pytanie tylko czy rzeczywiście 80% naszego społeczeństwa to optymiści. ile jest w tym prawdy? skoro narzekanie to ponoć nasz sport narodowy, co możemy zrobić, żeby żyło nam się lepiej, i żeby każdego było stać na zafundowanie sobie właśnie takich specjalnych, korekcyjnych, RÓŻOWYCH okularów?

jak przekonać pesymistę do tego, żeby zobaczył kolorową przyszłość, a nie tylko szarą, nudną i przytłaczającą rzeczywistość?
wersja dla pesymistów może wyglądać następująco: polecam stosować "metodę małych kroczków". gdy stajemy przed wyzwaniem w pracy lub w szkole warto przeanalizować wszelkie czarne scenariusze, które mogą się zdarzyć jako konsekwencja naszych działań. potem dopisać sobie do nich (w głowie lub na kartce) elementy zadania, które mogą pójść nie tak, jak potrzeba, a po drugiej stronie - przemyśleć możliwe opcje, które doprowadzą nas do prawidłowego rozwiązania zadania.
ta technika działa w rzeczywistości. wtedy jesteśmy przygotowani na wszelkie ewentualności, które mogą nam się przytrafić po drodze do celu. im więcej wiemy o sobie i swoich wewnętrznych dylematach, tym lepiej opracujemy problem od podstaw i lepiej go rozwiążemy. a to jest pierwszy krok do tego, żeby widzieć świat bardziej kolorowym wierząc, że nam się uda!

"zawsze patrz na jasną stronę życia"

24 kwietnia 2012

move your imagination.


„Jestem osobą kreatywną.” Czy udało się Wam usłyszeć taki tekst w ostatnich czasach? Obawiam się, że nie. Jedynie w CV często pojawia się słowo „kreatywność”. Może to wynika z tego, że nie do końca wiemy o co chodzi z tą kreatywnością?

To łączenie elementów, które znamy, w nową kompozycję. Tworzenie nowych połączeń, dokonywanie „odkryć” z tego, co już wykorzystujemy na co dzień. Phi! Łatwizna! Ale czy rzeczywiście?
Grunt to brak ograniczeń. A tych w swojej wyobraźni nie mamy wcale. Dlatego proponuje ruszyć głową i zaufać intuicji.

Oczywiście można powiedzieć, że kreatywność łączy się z ryzykiem, ale czy właśnie nie o to chodzi, żeby czasami „opuścić bezpieczną przystań”? Tylko od nas zależy, czy pomysły, które przyjdą nam do głowy będziemy chcieli realizować i nasze wyobrażenia przenieść do realnego świata. To ratuje człowieka przed rutyną i bezpiecznymi rozwiązaniami, które wszyscy dobrze znamy…

Czasami warto nad tym pomyśleć, bo dzięki pozytywnym i „innym”, niecodziennym myślom możemy zajść naprawdę daleko. Czego się boicie? Kompromitacji? Zakłopotania? Tekstów typu „co dalej?” ? Przełam się i spróbuj, DZIAŁAJ! Na rozgrzewkę proponuje pobawić się kreatywnością i wyobraźnią w domu, a potem stopniowo przechodzić dalej, na coraz wyższe poziomy. Przeskakiwać z domu do szkoły, aż w końcu na nowe stanowiska w pracy. Złam zasady i wyjdź poza schemat, w którym żyjesz, jak w zamkniętym pudełku.
 
Pudełko. Skorupa. Jaskinia. Jeśli nie zrobisz pierwszego kroku, nie przekonasz się, co dzieje się po drugiej stronie mostu… Przejdź tam i ciesz się tym, że oglądasz świat z innej perspektywy. Pamiętaj, że ograniczenia są tylko w Twojej głowie.

Nie po to jesteśmy tu na Ziemi, żeby sztywno trzymać się ustalonych reguł. Wymyśl coś, co będzie tylko Twoje, opatentuj nowy przedmiot, nową nazwę, stwórz własny świat i zaproś do niego innych.

Bądź kreatywny i nie bój się próbować! Przekonaj się ile frajdy, zabawy i radości przyniesie Ci odkrywanie świata na nowo. 

23 kwietnia 2012

mój czas.

Każdy z nas czasami potrzebuje odskoczni, potrzebuje odpoczynku i oddechu od rzeczywistości. Dobrą opcją jest wyciszenie organizmu. Każdy zapewne ma jakieś własne metody. Od kilkunastu dni korzystam z nowego narzędzia, które pozwoliło mi zatroszczyć się o siebie i o swój czas.

Dzięki mojemu nowemu Plannerowi teraz umiem dostosować godziny pracy i godziny odpoczynku do moich potrzeb. Spojrzałam na zarządzanie moim czasem z innej perspektywy i już wiem jakie zmiany chcę wprowadzić, aby czuć się bardziej spełniona i na koniec każdego dnia powiedzieć: „Tak! To był udany dzień!”.

Planner pozwala mi nie tylko zaplanować swój dzień, ale od razu wiem ile czasu zajmą mi dojazdy do szkoły lub pracy. To nie jest zwykły kalendarz. To mój nowy przyjaciel, z którym się zaprzyjaźniam i jesteśmy coraz bliżej z dnia na dzień. Dzięki odpowiednim przekładkom DataBank, mam miejsce na swoje notatki. Są pogrupowane w konkretne kategorie, którymi się aktualnie zajmuję, i które są mi bliskie. Tym sposobem w jednym miejscu mam informacje dotyczące szkoły, notatki potrzebne do pisania swojej pracy magisterskiej i wiele innych rozdziałów, które mogę otwierać w dowolnej chwili i uzupełniać nowymi spostrzeżeniami.

Korzystam z wielu kolorów, które tym bardziej pomagają mi w nawigacji po Plannerze i moich obowiązkach i umówionych spotkaniach.  Wszędzie przyklejam kolorowe karteczki i tym sposobem wiem, co mam do zrobienia dziś, co jutro, a co w innym terminie. Planner uzupełniam tylko tymi kartkami z datami, które dotyczą najbliższych dwóch tygodni. Pozostałe kwestie zaznaczam na planach miesięcznych lub rocznych.

Planner ułatwia mi życie, a ja czuję się jeszcze bardziej zorganizowana i poukładana. Lubię porządek, lubię wiedzieć co gdzie mam i jak z tego korzystać. Tak więc, tym sposobem umiem z pełną świadomością i odpowiedzialnością wygospodarować czas na pracę i rozrywkę. Odkąd używam Plannera mam wrażenie, że mam więcej czasu dla siebie.


I właśnie tego życzę wszystkim. Żeby odnaleźli siebie w czasie, spojrzeli na swoje obowiązki (domowe i służbowe) z perspektywy, i postawili pierwszy krok ku zmianie. Zainwestujcie swój czas w zaplanowanie czasu, a już pierwszego dnia zobaczycie zmianę w trakcie dnia.

3 marca 2012

małe kroki.

Klucz do sukcesu? Czy ktoś wie co zrobić, żeby osiągnąć sukces? Pewnie znajdą się tacy, którzy znaleźli receptę na osiągnięcie sukcesu. Pytanie brzmi: czy dla każdego z nas „sukces” jest tym samym?

Tak jak i my sami, nasze pojmowanie „sukcesu” zmienia się  z czasem. Dojrzewamy, dorastamy, zdobywamy nowa wiedzę, a razem z nowymi doświadczeniami pojawia się nowa definicja „sukcesu”.

Czy sukcesem można nazwać osiągnięcie szczęścia? A czy w ogóle można powiedzieć, że osiągnęło się szczęście? Albo człowiek jest szczęśliwy albo nie. To nie jest jeden skok w szczęście, w sukces. Do tego potrzeba czasu, potrzeba przekonania, siły, może wiary…

Ktoś kiedyś powiedział, że szczęście jest sposobem podróżowania. Słowa warte przemyślenia. A czym jest podróżowanie jak nie małymi krokami, które stawiamy codziennie, aby zbliżyć się do naszego celu?

I o tych małych krokach chciałabym napisać kilka słów.

KAIZEN. Krótko mówiąc to sposób na osiągnięcie lepszych rezultatów. To ciągły proces rozwoju, który charakteryzuje się podążaniem naprzód małymi krokami. To nieustający proces, którego doświadczamy każdego dnia. Bo przecież codziennie stawiamy nowe kroki ku nowej przyszłości…

Jasne jest, że stawianie kolejnych kroków wymaga od nas pracy nad sobą, poznania siebie i własnych możliwości. Dzięki obserwacji swoich ruchów i działań wiemy na co nas stać i jak możemy doskonalić swoją przyszłość.

Codziennie dowiadujemy się o sobie czegoś więcej i możemy to wykorzystać kolejnego dnia! To całkiem przyjemna sprawa wiedzieć na co nas stać. Każdy dzień możemy uznać za taki mały krok w stronę lepszego jutra.

Kaizen to nie tylko metoda małych kroków o której czytamy wokół, ale filozofia „dobrej zmiany”, zmiany na lepsze, której możemy doświadczyć sami. Poobserwuj siebie, zobacz jaki jesteś i uświadom sobie, że zmieniamy się co chwila, bo ciągle idziemy naprzód. A świat razem z nami. A może my razem ze światem. Jak to jest? Kto idzie pierwszy? My czy świat? 

23 lutego 2012

mapy myśli w biznesie.

dzisiaj coś zupełnie nowego!
coś, co odmieni podejście do tworzenia i projektowania map myśli. 


teraz tylko zapowiedź, a za kilka dni recenzja i podsumowanie nowej książki Katarzyny Żbikowskiej! 


zapraszam do lektury wszystkich tych, którzy szukają inspiracji i potężnej dawki innowacji.


tutaj znajdziecie szczegóły:
http://mapymysli.com/premiera-ksiazki-juz-w-piatek/

polecam

20 lutego 2012

energia życia

Każdy z nas ma swoją energię. Wyjątkową tylko dla siebie.

Jedni śmiało idą przez życie otwierając nowe rozdziały, dla innych życie to ścieżka, którą przemierzają krokami w swoich siedmiomilowych butach nie zastanawiając się nad swoimi decyzjami, a jeszcze inni są ostrożni i powoli wprowadzają zmiany na swojej drodze. Nie ma energii dobrych. Nie ma energii złych. Każdy ma swoją.

Jestem zdania, że energia w każdym z nas jest czymś, co ciągle się zmienia, przemienia, krąży i płynie. Raz jesteśmy pełni życia, mamy moc do działania, ale już innym razem jesteśmy bardziej skłonni do odpoczynku i relaksu.

Każdy musi odkryć w sobie swój czas i poczuć to coś, dzięki czemu idzie dalej. Dużo zależy też od tego, czy mamy naturę ekstra- czy introwertyka –czy wolimy być z ludźmi, dla ludzi, czy obok nich, a nawet w głębi siebie. Każdy wybiera swoją ścieżkę zgodną z jego wnętrzem, ale do takiego momentu w życiu trzeba dojrzeć. Wtedy dostrzega się pewne znaki, myśli, emocje, które rzeczywiście współgrają z nami, są w nas. Taki moment przełomowy, którego doświadczamy. Uważam, że na każdego przyjdzie czas w tej kwestii, nie ma się co spieszyć, bo to wyjdzie samo, wypłynie na powierzchnię, a potem będzie nam tylko lepiej. Odkryjemy swoje prawdziwe oblicze i odpowiemy sobie na pytanie:

Czego ja naprawdę chcę?

Piszę tu nie tylko o marzeniach i celach, ale o tym, co w duszy nam gra. Czy wolimy biegać i skakać po imprezach z rówieśnikami, wyjeżdżać i zwiedzać świat, poznawać nieznane lądy czy raczej wybieramy drogę, którą będziemy iść w zgodzie ze sobą.

Ja już wybrałam.

A jaka jest Twoja energia?

14 stycznia 2012

czas.


„nie mam czasu”. Znacie to skądś? Korzystacie z tej pseudo wymówki? A czy choć raz zastanawialiście się co tak naprawdę to oznacza?

Praktycznie nie spotkałam osoby, która nie użyłaby tego zwrotu. W dzisiejszym świecie wszyscy się gdzieś spieszą, pędzą, biegną, nie mając czasu, nie znajdując czasu na własne życie. Brzmi znajomo? Domyślam się, że większość z nas boryka się czasami z istotą czasu. Mówimy, że go nie mamy, ale to wcale nie jest prawda… Mamy wystarczająco dużo czasu na życie. Trzeba go „tylko” odpowiednio zagospodarować. Wydaje się to takie proste jak się o tym mówi, gorzej w praktyce.  

Żeby zająć się projektowaniem życia, trzeba najpierw nauczyć się organizacji własnych, codziennych zajęć i zacząć planować. Ktoś kiedyś powiedział, że dzięki planowaniu oszczędzamy swój czas. Świetne rozwiązanie! Dzięki temu możemy przedłużyć czas, który wykorzystamy na przyjemności i dokończymy wszystkie rozpoczęte projekty. Więc do dzieła!
Dla mnie najlepszym rozwiązaniem przy planowaniu jest wykorzystanie map myśli. Ale o tym jeszcze opowiem w kolejnych wpisach.

Grunt to mieć pozytywne nastawienie do tego, że nam się uda. Ostatnio w prezentacji Philipa Zimbardo usłyszałam, że podstawą postrzegania czasu jest nasza pozytywna perspektywa przeszłości. W teraźniejszości najlepiej skupić się na radości i czerpaniu energii ze świata. A to z kolei, jest rewelacyjną bazą do budowania przyszłości, która dodając ci skrzydeł, otwiera drogę do nowych wyzwań.

Dlatego poprzez umiejętne zorganizowanie własnego dnia jesteśmy bliżej sukcesu i zadowolenia z siebie. Przecież każdy z nas czuje satysfakcję, gdy coś się uda i powiedzie. Wtedy jesteśmy o krok dalej, o jeden schodek wyżej w drabinie naszego fantastycznego życia.

O czasie będzie jeszcze kilka wpisów. Tymczasem zastanów się w której perspektywie jesteś? Żyjesz w przeszłości, a może jesteś tu i teraz? A jeśli nie, masz jeszcze trzecią opcję – przyszłość. Ta, którą wybierzesz będzie Twoja, ale pomyśl nad tym co jest dla Ciebie ważne na aktualnym etapie Twojego życia. To ułatwi Ci odnalezienie się w odpowiedniej perspektywie.  


pamiątka z wakacji.

Pamiątka z wakacji to coś więcej niż „tylko” pamiątka. To źródło Twojej energii i motywacji do działania.

Twoją pamiątką z  podróży może być wszystko. Jedni kolekcjonują magnesy z miasta, które odwiedzili, inni zbierają piasek w szklane słoiczki z każdej plaży, na której postawili stopę, a kolejni kupują płyty z lokalną muzyką. Dla każdego pamiątką będzie inna rzecz, przedmiot, piosenka, emocja, doświadczenie… Ja oprócz zdjęć przywożę z wypraw szaliki, z których korzystam przez cały rok. Są kolorowe i dodają mi sił kiedy za oknem pada deszcz. Wtedy otwieram szafę i sięgam po kolor, na który mam ochotę. A do tego nie dość, że poprawiam sobie humor, wracają wspomnienia z miejsca, z którego pochodzi szalik. Niesamowite uczucie. Wtedy przypomina mi się wszystko. Widzę, czuję, dotykam, podziwiam tamten świat… A najlepsze w tym wszystkim jest to, że po takiej podróży w wyobraźni mam więcej energii do działania i większą motywację do pracy.

To prosty mechanizm. Wystarczy ruszyć głową, pomyśleć o tej rzeczy, którą przywiozłeś i na chwilę przenieść się w tamten moment Twojego życia. W ten sposób budzą się w Tobie emocje i uczucia, które kojarzą Ci się z czymś dobrym, wesołym, po prostu wakacjami i relaksem. To podstawa do tego, żeby w ciągu dnia podnieść swój poziom energii i zacząć działać efektywniej.

Zamknij oczy, poczuj się tak, jakbyś tam był. Poczuj wiatr we włosach, przypomnij sobie wszelkie szczegóły z Twojego otoczenia. Zauważ swoje emocje. Pozwól sobie na chwileczkę zapomnienia i lataj ze wspomnieniami we własnej głowie.

Tym sposobem, z odświeżonym umysłem możemy wrócić do naszego projektu z nową dawką endorfin.

Dla mnie ta technika to coś, co na chwilę pozwala mi się wyłączyć, przypomnieć wakacyjne chwile i pomarzyć, że podobny wyjazd z kolejnymi emocjami i wrażeniami czeka na mnie po ukończonym projekcie.

A z takim założeniem śmiało mogę projektować dalej własne życie. 

1 stycznia 2012

jeden temat.

Witajcie w 2012!

Dzisiaj jest początek roku i początek stycznia. Zgodnie ze swoją niepisaną zasadą, określam kolejny miesiąc jakimś jednym słowem, którego trzymam się przez kolejne dni. Dla stycznia mam specjalny tytuł. Brzmi on: KONCENTRACJA.

Miesiące tytułuję od kilku miesięcy. To pomaga skupić uwagę na tym, co w danej chwili jest mi najbardziej potrzebne. Oczywiście ten sam tytuł może mieć kilka miesięcy w roku. To zależy od Ciebie. Dla mnie to rodzaj wyznacznika, którego się trzymam wykonując kolejne zadania lub projekty.

Dlaczego KONCENTRACJA?

Koncentracja to skupienie uwagi w jednym kierunku. Dzięki niej wiesz, że w danej chwili masz wykonywać TO, a nie inne zadanie. Robisz jeden projekt od początku do końca. Oczywiście z przerwami, ale pamiętając, że w danym momencie robisz tylko jedną rzecz.

Tym samym eliminujesz wszelkie przeszkadzacze i rozpraszacze. Jeśli pracujesz przy komputerze, proponuję wyłączyć wszelkie komunikatory i najlepiej te strony internetowe, które będą tylko rozpraszać Twoją uwagę. Najlepszym sposobem na „oderwanie się od świata” jest wyłączenie telefonu komórkowego. Jednak wiadomo, że czasami specyfika naszej pracy wymaga kontaktu z innymi. Podobnie z muzyką. Jedni mogą wykonywać wszelkie czynności przy włączonym radiu, inni muszą mieć totalną ciszę. To już od Ciebie zależy jak dopasujesz te elementy do własnego grafiku. Pamiętaj tylko, żeby robić jedną rzecz na raz.

Według mnie to klucz do sukcesu. Koncentracja pomaga nam się zorganizować. Widzimy swoje efekty, wzrasta nasza wydajność, czujemy się lepiej, bo wszystko mamy pod kontrolą i wiemy jaki powinien być nasz następny ruch.

Koncentrując się wzrasta nasza kreatywność. Do jednego tematu, nad którym właśnie pracujemy, nagle mamy w głowie milion pomysłów i już chcemy je realizować. Ale chwila! Najpierw je zapisz! Dokończ swoje zadanie, a potem rozwijaj swoje myśli na mapie – wtedy będziesz mieć spojrzenie z szerszej perspektywy. Sama tak robię. Nie dość, że mapa to miejsce, gdzie umieszczam swoje myśli, to na dodatek miejsce, do którego zawsze mogę wrócić i dorysować kolejne „gałązki”, bo tworzą je kolejne połączenia.

Skoncentruj się i do dzieła! W takim układzie czas będzie działał na Twoją korzyść. 

Powodzenia!